Mnie serial póki co bardzo się podoba. Nie ma tu jakichś fabularnych fajerwerków, wizualnych eksplozji i superbohaterów wzlatujących ku niebu. Nie oczekiwałem też adaptacji iście komiksowej. Siłą tej produkcji jest dla mnie bardzo dobra gra aktorska, dialogi, relacje między postaciami i szczegóły. Widzom przyzwyczajonym do bezmyślnego i impulsywnego przeglądania co popadnie czy szybkiej i nachalnej rozrywki będzie ciężko. Tu trzeba po prostu płynąć z historią i nie spieszyć się. I chyba nie każdy z nas z różnych powodów może sobie na to pozwolić.
Nie da się płynąć z historią, kiedy w serialu kompletnie nic się nie dzieje. Co najwyżej można zasnąć. Dialogi są średnie, a bohaterowie totalnie irytujący, szczególnie tytułowy "Y". Gra aktorska... niby nie ma się do czego przyczepić, ale właściwie ci aktorzy/aktorki nie mają tu nic do grania. Potencjał fabularny był spory, ale zamiast tego mamy senny serial postapo, w którym nie czuć klimatu postapo i bohaterów, którzy jakby nie czuli w ogóle powagi sytuacji w której się znaleźli. Co do relacji między postaciami, to więcej emocji i tych relacji było czuć w filmie "I am Legend" (a serial jest dłuższy więc łatwiej o budowanie relacji, to raz). Dwa - tam też jest niespieszne tempo akcji i dla kontrastu - jest tylko 1 facet i 1 pies. ;)